piątek, 4 grudnia 2015

A pomnika jak nie było, tak nie ma

Czwarty tom "Pomnika cesarzowej Achai" musiał odczekać swoje, żeby trafić na listę przeczytanych. 



Po szokującym odkryciu, że Polacy nie są jedynymi przybyszami zza Gór Bogów Marynarka Wojenna RP postanawia ich odnaleźć. W tym celu przygotowuje Kai i Nuk do realizacji misji zwiadowczej na drugim kontynencie. Tymczasem okazuje się, że świątynia w Banxi skrywa jeszcze wiele tajemnic.

Z utworami wielotomowymi jest jeden zdecydowany problem - jeżeli pisarz nie schrzani czegoś dokumentnie albo nie wzbije się na wyżyny swoich umiejętności, to tak naprawdę nie za bardzo jest co pisać w recenzji. Bo ile razy można stwierdzać, że styl autora jest przystępny, łatwo się to czyta, że pewne wątki zostają rozwiązane, ale w ich miejsce pojawiają się nowe sprawy i zagadki? Tak też jest w opisywanym przypadku - Ziemiański konsekwentnie rozwija historię, poznajemy coraz więcej szczegółów związanych z historią i współczesnością nie tylko Cesarstwa, lecz również ziem ościennych. Na scenie pojawia się nowy gracz - państwo Nayer, którego ustrój jak żywo przypomina opisy Korei Północnej i wiele wskazuje, że odegra znaczącą rolę w nadchodzącym finale.
Do lektury zabrałem się grubo ponad rok od skończenia poprzedniej części. Przez ten czas zdążyłem już zapomnieć pewne szczegóły, ale... No właśnie, pierwsze sto stron tego tomu zawiera bardzo dużo powtórzeń i odniesień do wydarzeń z "trójki". Dla mnie było to nawet na rękę, ale może przeszkadzać komuś, kto czytał książki jedna po drugiej.
Wrażenia po zakończeniu mam dosyć mieszane. Z jednej strony poszerzamy swoją wiedzę o opisywanym świecie, poznajemy kolejne kawałki układanki i bierzemy udział w zmianach jakie dokonują się w społeczeństwie pod wpływem Polaków i techniki, którą sprowadzili. Z drugiej strony jednak te elementy są mniej znaczące niż można byłoby się spodziewać. Nie ma tutaj też tak przyciągającej akcji jak wyścig pomiędzy Marynarką a wojskami lądowymi, bo choć misja szpiegowsko-zwiadowcza Kai jest zabawna, to nie ma ona takiej siły sprawiającej, że nie można się oderwać od książki.  Nie ma też rozwoju postaci - jedyna relacja jaka została popchnięta to ta pomiędzy Tomaszewskim a Wyszyńską, choć tego jak to zostanie poprowadzone można było spodziewać się już wcześniej.
Pomimo ponad siedmiu setek stron nie miałem wrażenia znudzenia - czytało się to całkiem przyjemnie, choć odczułem pewne zażenowanie faktem, że najbardziej uśmiałem się przy scenie, która miała największe zagęszczenie wulgaryzmów na jedno zdanie. I nie chodzi mi o to, że inne żarty były słabe, bo tak nie było. Po prostu byłem kiedyś w podobnej sytuacji i wiem, że takie słowa całkiem udanie oddają to, co może czuć wtedy osoba, dla której jest to zupełnie nowe doświadczenie.
Podsumowując - całkiem ciekawy, choć nie do końca potrzebny element rozwoju świata Achai. Ale i tak czekam na ostatni tom.


Tytuł: Pomnik cesarzowej Achai. Tom IV
Autor: Andrzej Ziemiański
Wydawca: Fabryka Słów
Rok wydania: 2014
Stron: 700

2 komentarze:

  1. Ja dopieto pierwsza czesc pomnika mam za soba. Z poczatku szlo opornie,później oswoilam sie z jakby wspolczesna akcja. I brakiem Achaji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie minęło kilka lat między "Achają" a "Pomnikiem...". Musiałem najpierw sobie z grubsza fabułę przypomnieć, aby się zbytnio nie pogubić. Nadal mam jednak pewne problemy ze szczegółami.

      Usuń

Podobne

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...