sobota, 4 lipca 2015

Początek końca świata

Gillian Anderson jest znana przede wszystkim jako agentka Scully z serialu "Z archiwum X". Tym razem występuje w roli pisarki. Wspiera ją w tym Jeff Rovin - pisarz, który współpracował m.in. z Tomem Clancym.


Załoga statku badawczego w trakcie rejsu odnajduje nietypowy kamień z rysunkiem. Wkrótce po wpłynięciu do portu kamień znika. Tymczasem w Nowym Jorku zostaje przeprowadzony zamach na indyjskiego ambasadora, który prowadzi rozmowy pokojowe pomiędzy jego krajem a Pakistanem. Kilka godzin później jego córka zaczyna się zachowywać jak opętana. O pomoc zostaje poproszona doktor Caitlin O'Hara - specjalistka w leczeniu traumy pourazowej.

Do lektury podchodziłem ze sporym entuzjazmem, gdyż jestem fanem serialu Chrisa Cartera i zdarzyło mi się przeczytać kilka książek autorstwa Rovina. Co więc dostajemy pod takim szyldem? Historia nie jest jakoś specjalnie nowa czy odkrywcza, ale czyta się ją dobrze. Połączenie znanych motywów typu nadejście apokalipsy, tajemnicze artefakty i tajne organizacje znane jest w wielu dziełach, ale nie zawsze wychodzi to na dobre. Tym razem udało się uniknąć słabości tych elementów, choć nie wszystko jest takie dobre. Jako, że jest to pierwsza cześć trylogii trzeba przecierpieć, że początkowo akcja biegnie raczej powoli. Bohaterka przez większość rozdziałów próbuje odkryć co jest przyczyną dziwnego zachowania swojej pacjentki. Dopiero w ostatnich rozdziałach dostajemy więcej konkretów i wydarzeń.
Styl w jakim pisana jest historia jest łatwy w odbiorze, nie ma już jakichś udziwnień czy chwytów językowych. Jest to typowy sposób prowadzenia historii sensacyjnych i bardzo dobrze się sprawdza również w tym wypadku. Problemem jest tylko nierówny sposób opisywania postaci. Główni bohaterowie są opisani raczej z grubsza, ciężko zebrać razem fragmenty dotyczące ich wyglądu. Natomiast osoby, które występują tylko epizodycznie mają bardzo szczegółowe przedstawienie.
Ogólnie fabuła jest zrozumiała, choć nie do końca rozumiem motywu z pewnym Hindusem i jego wyobrażeniami o dosyć kluczowej dla akcji koncepcji. Reszta jest spójna, pomimo całkiem sporego nagromadzenia różnych pomysłów - od poważnych do całkiem fantastycznych.
Odrębną kwestią jest czy sięgnąłbym po tę pozycję, gdyby na jej okładce nie było nazwiska Gillian Anderson? Zrobiłbym to, jednak nie byłoby to wkrótce po premierze tylko pewnie za jakiś czas poszukałbym w bibliotece. Podkreślę jednak, że nie żałuję tego zakupu i z pewnością przeczytam kolejne części trylogii.
Podsumowując - "Nadchodzi ogień" to książka dla czytelników szukających pozycji o historii około apokaliptycznej. Czyta się szybko i przyjemnie, choć to słowo dziwnie brzmi przy tej tematyce.


Tytuł: Nadchodzi ogień / A vision of fire
Autor: Gillian Anderson, Jeff Rovin
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2015 / 2014
Stron: 350

2 komentarze:

  1. "książka dla czytelników szukających pozycji o historii około apokaliptycznej", mówisz? To chyba dla mnie :)
    /Pozdrawiam,
    Szufladopółka

    OdpowiedzUsuń

Podobne

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...