czwartek, 12 lutego 2015

Czytalski ogląda: Castle

Większość z was ma swój ulubiony serial i czekacie z niecierpliwością na kolejny odcinek, a przerwa wakacyjna jest dla was największą udręką. Ja też znalazłem coś dla siebie. Ponieważ blog jest głównie o książkach to bohaterem jest pisarz.


Richard Castle jest amerykańskim pisarzem kryminałów, znanym dzięki bestsellerowej serii o Derricku Stormie. Poznajemy go gdy w Nowym Jorku zostaje popełnione kilka morderstw w których miejsca zbrodni przypominają sceny z książek Castle'a. Wezwany na przesłuchanie poznaje detektyw Kate Beckett. Urodziwa policjantka z wydziału zabójstw natychmiast wpada mu w oko i nieproszony wykorzystuje swoją znajomość z burmistrzem, aby uzyskać pozwolenie na obserwację Kate i jej zespołu przy pracy.
Jest tyle seriali kryminalnych, więc dlaczego akurat ten przykuł moją uwagę? Przede wszystkim ze względu na bardzo dobrze scharakteryzowane postacie. Beckett jest twarda, w razie czego potrafi pokazać, kto rządzi, ale jest daleko od nadużywania przemocy. Jednocześnie jest niezwykle kobieca i wie jak używać swoich atutów. Castle jest takim "wiecznym chłopcem" - ma ferrari, kupuje sobie mnóstwo fajnych gadżetów (laserowe pistolety, miecze świetlne czy kamizelka kuloodporna z napisem "Pisarz", której widok zawsze wywołuje u mnie uśmiech ;) Ma też niezwykły talent do wymyślania szalonych teorii dotyczących sposobu w jaki doszło do zbrodni - nie waha się mówić o klątwach, niewidzialnych ludziach czy zabójcach ninja.
Źródło: http://laureta1387.deviantart.com/art/Writer-Vest-210782780
Pozostali członkowie ekipy z 12 posterunku też mają swoje indywidualne cechy i historie, które są ujawniane w miarę rozwoju akcji. I właśnie te odcinki, w których główną rolę grają ludzie a nie zwłoki (wiem, jak to brzmi, ale chyba rozumiecie o co chodzi) są najciekawsze - choćby ten w którym Beckett musi chronić kogoś, komu najchętniej sama wpakowałaby kulkę między oczy.

Poszczególne epizody przeważnie dotyczą odrębnych śledztw, ale w taki sposób seria szybko straciłaby zainteresowanie widzów. Potrzebny jest jakiś wątek, który zachęcałby do oczekiwania na ciąg dalszy. Tutaj mamy nawet dwa. Pierwszy to sprawa śmierci matki Kate - sprawa od 10 lat pozostawała nierozwiązana i to skłoniło ją do zostania policjantką. Drugi dotyczy seryjnego zabójcy 3XK, który za każdym razem wymyka się z rąk detektywów.
Dobrze napisane postaci wymagają dobrych odtwórców i w tym zakresie serial też nie zawodzi. Nathan Fillion (znany z serialu "Firefly") jest stworzony do roli pisarza-playboya, który samotnie wychowuje nastoletnią córkę. Stana Katic w niczym mu nie ustępuje, a do tego trudno oderwać od niej wzrok ;) Seamus Dever i Jon Huertas w rolach Ryana i Esposito stanowią bardzo dobry drugi plan.
Oprócz aspektów kryminalno-sensacyjnych jest też bardzo sporo akcentów komediowych - wspomniana już kamizelka, teorie spiskowe czy też relacje Castle'a z jego matką. On właśnie jest głównym źródłem komizmu w serialu - przeważnie zgrywa macho albo wszechwiedzącego. Beckett ma satysfakcję, kiedy może mu utrzeć nosa. I chyba w żadnym innym serialu nie ma takiej ilości wyważanych kopniakami drzwi :)
Żeby nie było, że wszystko jest takie fajne - jest to amerykański serial i oddaje tamtejsze realia. Wszędzie jest pełno kamer, prawie wszyscy korzystają z kart kredytowych, a niektóre sprawy są naprawdę nierealne. Można zauważyć również sporo odniesień do innych filmów i seriali. Czasami inspiracje są jak dla mnie aż za dosadne, ale jest to przeżycia i nie psuje zabawy z oglądania. Same odcinki przebiegają też mniej więcej według tego samego schematu - trup, przesłuchania, przebłysk zrozumienia i aresztowanie niczego nie podejrzewającego sprawcy. Na szczęście scenarzyści nie ułatwiają widzom sprawy i rzadko kiedy można zgadnąć kto zabił. Mi się parę razy udało :)

Obecnie jest emitowana siódma seria, a zapowiadana jest kolejna. Czekam więc z niecierpliwością na następne sprawy do rozwiązania przez Caskett ;)

2 komentarze:

  1. Oglądam "Castle" jako zapełniacz albo towarzystwo do przygotowywania się do pracy. W kilku pierwszych odcinkach drażniła mnie relacja Beckett-Catle, bo wydawała mi się strasznie sztuczna. Jednak kiedy przyzwyczaiłam się do specyficznego stylu bycia Castla, serial bardzo mnie wciągnął. Miny i reakcje Castle'a są bezbłędne i niezmiennie mnie śmieszą. Obecnie oglądam piąty sezon i mam do niego pewne zastrzeżenia, nie wiem tylko ile mogę napisać, bo nie chcę zepsuć niespodzianki;-) Ja po prostu nie dałam się przekonać i powróciło wrażenie, że pewne rzeczy dzieją się "na siłę". Pozdrawiam serdecznie! Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też czasami mam wrażenie, że na niektóre odcinki zabrakło konkretnego pomysłu, ale mimo wszystko serial jest ciekawy.

      Usuń

Podobne

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...