piątek, 3 października 2014

Cesarzowa jest tylko jedna

"Pomnik cesarzowej Achai" Andrzeja Ziemiańskiego to kontynuacja doskonałej trylogii "Achaja". I jak to rzadko w takich przypadkach bywa jest lepsza.



Młoda czarownica Kai, zostaje oddelegowana ze szkoły do udziału w swojej pierwszej misji - ma służyć jakieś księżniczce w trakcie wyprawy wotywnej. W trakcie podróży spotyka Shen, młodą dziewczynę, która zaraz ma rozpocząć służbę wojskową. Na szczęście daje jej jeden ze swoich amuletów. Tymczasem po drugiej stronie Gór Bogów (lub Pierścienia - zależy z której strony patrzeć) okręt podwodny ORP "Dragon" wykonuje misję, której szczegółów i przeznaczenia nie zna nawet jego dowódca. Istotnym elementem zadania jest test urządzenia zwanego krokomierzem. W trakcie rejsu okręt przedostaje się na drugą stronę gór, gdzie w nieszczęśliwym wypadku masakruje załogę statku Kai, która jednak ocalała dzięki swoim czarom. Równocześnie Shen jako członkini oddziałów specjalnych bierze udział w nierównej walce toczącej się w Dolinie Sait z istotami zwanymi Potworami.
"Pomnik..." to ciąg dalszy trzyczęściowej opowieści o losach księżniczki Achai, która w skutek intryg została pozbawiona szansy na władzę i na siłę wcielona do wojska. Jednak ta postać jest tu tylko tłem. Akcja dzieje się ponad tysiąc lat po trylogii i przedstawia świat w nieco innym kształcie. Cesarstwo Arkach jest kolosem na glinianych nogach, a solą w oku są Potwory, które zajmują Wielki Las, utrudniając handel między częściami kraju.
Akcja pierwszego tomu biegnie wielotorowo, choć większość istotnych wydarzeń dotyczy Shen. To części z jej udziałem mają największy dynamizm oraz przynoszą istotne informacje dotyczące celów oraz powodów, że akcja biegnie tak jak ma to miejsce. Zdarzenia z udziałem Kai do momentu spotkania polskich marynarzy stanowią bardziej wprowadzenie niż znaczącą część fabuły i mogłyby być nieco skrócone.
Sam pomysł zetknięcia ze sobą dwóch tak skrajnych cywilizacji nie jest niczym nowym, jednak jest on dobrze przemyślany i rozwijany. Z jednej strony kraj przypominający antyczną Grecję, z drugiej strony Rzeczpospolita na poziomie rozwoju technologicznego w okolicach lat trzydziestych naszego wieku, przez co cykl nabiera nieco charakteru fantastycznej wersji historii naszego kraju.
Styl pisarza jest bardzo przyjemny do czytania i pomimo, że książka ma około 700 stron, nie ma z tym większego problemu (może poza ciężarem). Drażnić może tylko dosyć duża ilość przekleństw, zwłaszcza, że zdecydowana większość pada z ust kobiet. Może to razić niektórych odbiorców. Z drugiej strony interesująco brzmią niektóre nazwy typowo męskich zajęć w wersji kobiecej.
Książka przypadnie do gustu wielbicielom dobrej fantastyki, zarówno tym, którzy czytali "Achaję", jak i tym dopiero wchodzący w świat stworzony przez Andrzeja Ziemiańskiego. Znajomość trylogii nie jest niezbędna, aczkolwiek ułatwia nieco lekturę.

Tytuł: Pomnik cesarzowej Achai. Tom I
Autor: Andrzej Ziemiański
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2012
Stron: 688

środa, 1 października 2014

Podsumowanie "czytalskiego" września


Oj ubogo z czytaniem było we wrześniu. Czasu na wszystko mało, ale mam nadzieję na nadrobienie zaległości w recenzjach w październiku (w końcu ile można ciągnąć ogony?).
Początek miesiąca to "Pomnik cesarzowej Achai" tom 1 i 2 - kontynuacja trylogii "Achaja" autorstwa Andrzeja Ziemiańskiego. Obie pozycje mają po około 700 stron, więc chwilę czasu mi zajęły. Po nich przyszła kolej na "Sezon burz" - opowieść o najsłynniejszym wiedźminie, Geralcie z Rivii, bez większego powiązania z wydarzeniami znanymi z sagi. Końcówka miesiąca to Szymon Hołownia i jego "Last minute. 24h chrześcijaństwa na świecie" - tak, książka dotyczy religii i nie, nie jest to żadna ckliwa opowieść o świętych.
Na przeczytanie czeka trzeci tom "Pomnika..." oraz "Chłopcy" Jakuba Ćwieka.
A na koniec małe uzupełnienie podsumowania sierpniowego. Oprócz wymienionych tam pozycji przeczytałem jeszcze komiks "Serenity: Those left behind" - historia ze świata serialu "Firefly".

czwartek, 25 września 2014

Elita w obiektywie

Album "Elitarni" przedstawia żołnierzy Navy SEALs w trakcie szkolenia i walki, a także pokazuje wykorzystywane przez nich sprzęt i uzbrojenie.



"Foki" uchodzą za elitę elit spośród jednostek specjalnych na całym świecie. Pozycja autorstwa Marcina Raka i Michała Romanka pozwala rzeczywiście spojrzeć na żołnierzy będących członkami tej formacji.

wtorek, 23 września 2014

Na celowniku

Chris Kyle jest oficjalnie uznanym najskuteczniejszym snajperem w siłach zbrojnych USA. Jego 160 potwierdzonych trafień nieszybko zostanie przebite. 


"Cel snajpera" jest pełną biografią najbardziej zabójczego strzelca wyborowego służącego w jednostkach armii Stanów Zjednoczonych. Obejmuje ona okres od dzieciństwa do czasu bezpośrednio poprzedzającego wydanie książki.
Chris Kyle opisuje nie tylko swoją historię, lecz daje również dobry wgląd w stosunki panujące w amerykańskim wojsku - niesnaski pomiędzy różnymi rodzajami wojsk, brak pomysłów na odpowiednie wykorzystanie "Fok"  w pierwszych działaniach na terenie Iraku w czasie II wojny w Zatoce Perskiej czy też etos elitarnych operatorów Navy SEALs. Zwłaszcza przynależność do tej formacji podkreślał z dumą autor - dla niego słowa "elitarni" czy "najlepsi" nie były tylko pustymi frazesami, ale czymś co należało podkreślać i zrobić wszystko, by nie stracić w oczach innych członków oddziału.
Kyle wielokrotnie podkreślał, że zabijanie to dla niego coś normalnego - osoba po drugiej stronie celownika jest wrogiem i  zagrożeniem dla ludzi, których przysiągł bronić wstępując do wojska.
Książka oprócz opisów walk zawiera również trochę informacji o broni wykorzystywanej nie tylko przez "Foki", lecz także inne rodzaje wojsk. Ponadto czytelników mogą zainteresować opisy akcji przeprowadzonych razem z polskim GROM-em. Niestety, jest tego raczej niewiele, ale autor bardzo pochlebnie wyraża się o naszych żołnierzach, a najlepiej wspomina żubrówkę, choć oficjalnie Polakom pić nie było wolno.
Oprócz Chrisa narratorem części historii jest jego żona, Taya. Opowiada ona o trudach rozłąki, kiedy Kyle wyjeżdżał na kolejne misje, a ona zostawała sama - najpierw z synem, potem z dwójką dzieci. Opisuje początki ich znajomości a także problemy z porozumieniem, kiedy potrzebny jej był mąż, a ten podpisywał kolejny kontrakt z wojskiem.
Ponieważ lektura "Celu..." przypadała niedługo po "Celu namierzonym" miałem pewien niedosyt względem tempa opowieści - w książce Paula Grahame'a wydarzenia toczyły się bardzo szybko, natomiast tutaj miałem pewien problem z przebrnięciem przez początkowe rozdziały dotyczące młodości Chrisa. Może to trochę zniechęcić do lektury, ale warto to przeczytać aby poznać pełny obraz.
Niewielką niedogodnością był fakt, że książka była w wersji kieszonkowej, wobec czego niewielka czcionka utrudniała lekturę.
Książka będzie interesującą lekturą dla wielbicieli współczesnych historii wojennych, jednak muszą się liczyć ze sporą dozą spraw związanych z życiem osobistym autora.

Chris Kyle zginął 2 lutego 2013 roku w wyniku postrzelenia na ranczu Rough Creek w Glen Rose w teksańskim hrabstwie Somervell. Został zastrzelony przez żołnierza, cierpiącego na stres pourazowy, któremu pomagał. Razem z Kylem zginął inny były żołnierz, również cierpiący na stres pourazowy, Chad Littlefield. Eddie Ray Routh (podejrzany o te morderstwa) został tego samego dnia zatrzymany przez lokalną policję. (źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Chris_Kyle)


Tytuł: Cel snajpera (American Sniper)
Autor: Chris Kyle, Scott McEwen, Jim DeFelice
Wydawnictwo: Znak literanova
Rok wydania: 2012
Stron: 434

czwartek, 11 września 2014

Łapać bandytów

Mówi się, że życie pisze najlepsze scenariusze. W przypadku książki "Gliniarz" to stwierdzenie jest nadzwyczaj prawdziwe.


Krzysztof Liedel wstąpił do policji w najtrudniejszym i jednocześnie najciekawszym momencie. Przejście od procedur i mentalności komunistycznej milicji do stanu z grubsza przypominającego służby na zachodzie było trudne i wymagało dużo pracy.

piątek, 5 września 2014

Spokojna wojna

Najnowsza część cyklu "Trzy Armie" Tomasza Stężały obejmuje okres od wiosny 1942 do końca roku. 


Na froncie wschodnim jest to okres, kiedy Rosjanie zaczynają odwracać losy wojny i odzyskiwać tereny zajęte przez Niemców w czasie realizacji planu "Barbarossa". Kapitan Borys Awiłow przy pomocy lekarki ucieka z obozu jenieckiego i przedostaje się do Warszawy, gdzie odnajduje swoją ciotkę Olgę Kamieńską. Kapitan Edwin Owczarskij również wydostaje się z niewoli, po czym ranny trafia najpierw do partyzantów rosyjskich, a później żydowskich. Kapitan Bars walczy na najtrudniejszym odcinku - Froncie Wołochowskim - stając naprzeciwko 21. Dywizji Piechoty z Elbinga. W tym czasie porucznik Nieczuja-Ostrowski tworzy podwaliny "Rzeczypospolitej Partyzanckiej". Na podległym mu terenie powstaje sprawnie działająca fabryka produkująca, pod przykrywką legalnej działalności, pistolety maszynowe i granaty dla członków AK.
Tempo akcji jest wyraźnie wolniejsze, co nie oznacza, że niewiele się dzieje. Wręcz przeciwnie, jednak czytając ten tom odnosiłem wrażenie, że zdarzenia nie wciągają mnie tak mocno jak w poprzednich częściach. Mimo wszystko czytanie przebiegło szybko i przyjemnie.
Ciekawym dodatkiem jest umieszczona na końcu książki struktura oddziałów AK, które działały w rejonie, gdzie dzieje się akcja. Oczywiście nie mogło też zabraknąć autentycznych zdjęć m.in. sfałszowanej kenkarty i Borysa Awiłowa z jego ciotką.
Książka jako samodzielna pozycja nie przykułaby uwagi, jednak jako część serii pozwala na lepsze poznanie bohaterów.

Tytuł: Kapitanowie 1941. Tom 2: Kryptonim Ubezpieczalnia
Autor: Tomasz Stężała
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica
Rok wydania: 2014
Stron: 269

środa, 3 września 2014

Kozacka zawierucha

Historia szlacheckiej Rzeczypospolitej jest kojarzona głównie z trylogią Henryka Sienkiewicza. Jacek Komuda opisuje nieco mniej znany epizod z tych niespokojnych czasów.


Iwan Bohun umiera. Rana odniesiona pod Beresteczkiem nie pozwala mu na kontynuowanie walki z Lachami. Przed śmiercią pragnie zobaczyć Tarasa, bandurzystę, którego traktował jak syna. Taras ma jedną niezwykłą cechę - potrafi dojrzeć śmierć swoich towarzyszy. Jednak jedna z jego wizji niesie ważne przesłanie - muszą porozumieć się z Polakami aby na Zaporożu zapanował pokój. Muzyk wyrusza więc z misją mającą na celu odnalezienie osoby, którą widział, a która ma zostać królem Rzeczypospolitej. W ten sposób trafia do obozu wojsk polskich.
W tym samym miejscu znalazł się Dantez - banita francuski, który, cudem ocalony od śmierci na stryczku, wplątany został w intrygę sięgającą dworu królewskiego. Efektem jego działań jest sromotna porażka wojska polskiego w bitwie pod Batohem i zaprzepaszczenie szans na pokój na Ukrainie.
Powieść Jacka Komudy nie jest alternatywną wersją historii, nie jest też dalszym ciągiem dzieła Sienkiewicza. Autor jako centrum fabuły wybrał przegraną bitwę pod Batohem - rzadko opisywaną przez historyków, a przez rozmiar poniesionej przez Polaków klęski nazywanej "staropolski Katyniem". Rzeczywisty przebieg walki oraz powody, które doprowadziły do tego starcia nie są do końca znane, wobec czego wersja Komudy nie może być brana pod uwagę jako "jedyna prawdziwa". Dodatkowo w akcję wplecione są pewne elementy fantastyczne, co sprawia, że książka nie jest pozycją stricte historyczną.
Na początku nieco trudno jest się przyzwyczaić do języka użytego przez autora. Jest on stylizowany na używany w opisywanym okresie, ale nie wmawia się czytelnikowi, że rzeczywiście tak mówiono. Problemem są też dosyć dokładne, a przez to długie, opisy, zarówno bohaterów, jak i miejsc oraz sytuacji.
Jak dla mnie dobrym pomysłem było umieszczenie na końcu książki dodatkowych informacji, które wyjaśniają pojawiające się w trakcie lektury nazwy oraz daty i miejsca. Jest tam także notka od autora, który opisuje dlaczego zainteresował się właśnie tym tematem i które elementy są rzeczywiste, a które stanowią wytwór fantazji pisarza.
Podsumowując - książka z ciekawym tematem, lecz nieco trudna w odbiorze ze względu na styl i przydługie opisy.

Tytuł: Bohun
Autor: Jacek Komuda
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2006
Stron: 340

wtorek, 2 września 2014

Bycie Nikim to bycie kimś

Koniec perypetii Vespera jako nocarza, renegata, zdrajcy i obiektu niespełnionej miłości Icty w pełnej zwrotów akcji powieści "Nikt".


Vesper budzi się w Bunkrze. Wie, że wrócił do Emowa, do swoich nocarzy. Tylko jedno nie daje mu spokoju - jak szybko Ultor zetnie jego głowę za zdradę. Lord Wojownik jednak potrzebuje go bardziej niż młody wampir mógł przewidywać - ma zamiar obudzić Ukrytego aby ten pomógł wyjść z trudnej sytuacji, w którą Ultor wpakował zarówno siebie, jak i swoją ukochaną - Araneę. Jest tylko jeden problem. Wzywający Ukrytego służy mu za źródło siły, wobec czego pozostaje bezbronny. A watykańscy nie próżnują, zaś będąc ludźmi nie muszą się obawiać wykrycia przez pretorian Ultora. Vesper musi ochronić Lorda, przy czym jego zadania nie ułatwia zespół złożony z renegatów i nocarzy, którzy muszą wspólnie stawić czoła oddziałom Siewcy. Ponadto problem sercowy o imieniu Icta, sprawia, że jego decyzje są obciążone sporą dozą nieracjonalności. Wszystko to sprawia, że nadchodzące chwile będą naprawdę trudne.
Akcja trzeciej części jest nieco wolniejsza niż w dwóch poprzednich tomach, ale wynika to z raczej długiego zakończenia, niż braku pomysłów, chociaż w niektórych momentach miałem wrażenie, że dialogi są "przegadane" i można było je trochę skrócić bez wpływu na fabułę.
Spodobało mi się, że historia Vespera zyskała dobre zakończenie. Z sytuacji, w którą głównego bohatera wprowadziła autorka, przeważnie wyjściem jest śmierć. Tym razem jednak mamy wyrok niemalże salomonowy - wilk syty i owca cała. Pozwala to także na ewentualną kontynuację przygód młodego wampira.
Podsumowując - dla mnie ta seria to przykład dobrej fantastyki w militarnych klimatach. I nawet moje średnio pozytywne nastawienie do wampirów nie odbierało mi przyjemności z lektury.

Tytuł: Nikt
Autor: Magdalena Kozak
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2008
Stron: 344

poniedziałek, 1 września 2014

Podsumowanie "czytalskiego" sierpnia


Wakacje jako takie za nami i kolejnych kilka książek skończonych. Początek miesiąca należał do "Operacji Dzień Wskrzeszenia" Andrzeja Pilipiuka oraz "Bohuna" Jacka Komudy - opowieści z czasów wojen polsko-kozackich. Następnie przeszedłem w nieco bardziej militarne lektury - najpierw "Nocarz" Magdaleny Kozak, później "Cel snajpera" Chrisa Kyle'a, oficjalnie uznanego za najskuteczniejszego snajpera armii USA, do tego doszedł album "Elitarni" z rewelacyjnymi zdjęciami ze szkolenia i akcji bojowych żołnierzy Navy SEALs. Kolejne pozycje to "Renegat" i "Nikt" - druga i trzecia cześć trylogii o Vesperze. Oprócz tego udało mi się przeczytać nową książkę Tomasza Steżały z cyklu "Trzy Armie" - "Kapitanowie 1941. Kryptonim Ubezpieczalnia". Na koniec miesiąca do listy doszło "Troje" Sarah Lotz oraz "Gliniarz" Marcina Ciszewskiego i Krzysztofa Liedla.
Obok pozycji zakupionych, czyli "Celu...", "Elitarnych" i "Gliniarza" moja biblioteczka powiększyła się o egzemplarz "Potomków pierwszej czarownicy" wraz z dedykacją od autorki :) Ponadto na kiermaszu w Bibliotece Elbląskiej kupiłem pięć pozycji:
"Przygoda ze słoniem" i "Przygoda z wulkanem" Willarda Price'a
"Pięć przygód detektywa Konopki" Janusza Domagalika
"Łowca - Ostatnie starcie" Ryszarda Zatorskiego
"Tajemnica szepcącej mumii" sygnowana nazwiskiem Alfreda Hitchcocka (z serii "Przygody Trzech Detektywów").
Sierpień mogę uznać za udany w kwestiach czytelniczych. Na wrzesień została mi pierwsza część "Pomnika cesarzowej Achai" Andrzeja Ziemiańskiego. A co dalej, to się okaże. Mam tylko nadzieję, że nadrobię zaległości w recenzjach.

wtorek, 26 sierpnia 2014

Katastrofa, a nawet cztery

Dzięki Szufladopółce w moje ręce trafiła książka "Troje" Sarah Lotz. 


Tego samego dnia, zwanego później Czarnym Czwartkiem, na czterech kontynentach miały miejsce cztery katastrofy lotnicze. Choć eksperci są zgodni, że jest to niemożliwe, to z wypadków niemalże bez szwanku wychodzi troje dzieci. Dodatkowo jedna z pasażerek lotu do Tokio - Pamela May Donald - zdążyła nagrać krótką wiadomość, która przyniosła bardzo poważne konsekwencje.
Autorka od samego początku wciąga czytelnika w historię. Pierwszy rozdział bardzo plastycznie oddaje sposób myślenia osoby spanikowanej: galopadę myśli, przeskakiwanie z tematu na temat, zwracanie uwagi na rzeczy, które normalnie się pomija.
Plusem dalszych części jest użycie różnorodnych form przekazu treści - są więc tu fragmenty artykułów, wywiadów, transkrypcje nagrań z dyktafonów czy zapisy czatów internetowych.
Co mi się spodobało w tej powieści to niezwykle dokładne studium szaleństwa - zarówno medialnego, jak i tego występującego u ludzi. Jak to przeważnie bywa, wraz z tak niezwykłymi przypadkami jak ocalenie Trojga, rodzą się wszelkiej maści teorie - od opanowania ciał przez Obcych po (mocno naciągane) powiązanie z Jeźdźcami Apokalipsy. Sarah Lotz krok po kroku pokazuje jak niezwiązane ze sobą informacje po dopasowaniu do nich argumentów stają się zarzewiem niemalże rewolucji i mocno zmieniają istniejący porządek rzeczy. Wystarczy tylko, że pojawią się osoby, które znajdą w tym sposób na osiągnięcie korzyści.
Podobnie przedstawiona jest sprawa z wszędobylskimi mediami. Rodziny Trojga są pod ciągłą obserwacją, pod ich oknami wręcz koczują fotoreporterzy, a telewizje i gazety przebijają się w wysokości honorariów za występ czy wywiad. Pojawia się też problem religii - na ile to w co wierzymy jest naszym wewnętrznym przekonaniem, a nie po prostu dobrze sprzedaną "bujdą na resorach" skalkulowaną na zysk? Czy naprawdę człowiek w strachu chwyta się każdej okazji ratunku?
Ciekawie czytało się fragmenty prezentujące historię Paula Cradocca - od rozpaczy spowodowanej śmiercią brata, poprzez radość z informacji, że jego bratanica żyje, aż do postępującej paranoi  i tragicznego końca. Ponieważ elementy historii są poprzeplatane ze sobą łatwiej jest odczuć postęp choroby, a autorka  przedstawia całość w bardzo przystępny sposób, co pozwala na wczucie się w sytuację postaci. Zresztą nie tylko Paul jest tak opisany. Każdy z bohaterów ma swój własny charakter, niezależnie czy jest to postać pierwszoplanowa czy też epizodyczna.
Co było jeszcze znaczące w trakcie lektury to fakt, że tak naprawdę autorka skupia się na otoczeniu Trojga a nie na nich samych. Dzieci grają tu nieco poboczną rolę, mimo, że wydaje się, że powinny być głównymi bohaterami.
Nieco rozczarowujące jest dla mnie zakończenie powieści, jednak zostawiam to do oceny czytelników. W mojej opinii autorka mogła zachować trochę więcej tajemniczości i nie umieszczać ostatniego rozdziału.
Minusem dla mnie, niestety, była forma wydania pozycji. Przy prawie 500 stronach i sporym formacie cienka okładka nie jest dobrym rozwiązaniem. Problemem było utrzymać ją w rękach i na półce też nie stoi zbyt stabilnie.
Mimo to książka jest bardzo interesująca, a niewielki minus związany z końcówką nie przekreśla jej jako całości.

Tytuł: Troje (The Three)
Autor: Sarah Lotz
Wydawnictwo: Wydawnictwo Akurat
Rok wydania: 2014
Stron: 480