czwartek, 17 maja 2018

Czytalski ogląda: Avengers: Wojna bez granic


Thanos wędruje przez galaktykę, aby zebrać Kamienie Nieskończoności. Jego drogę znaczą śmierć i zniszczenie. Superbohaterowie muszą się zjednoczyć, aby powstrzymać zamierzenia Szalonego Tytana. Tylko czy będą w stanie sprostać jego potędze?

Jeżeli nie oglądaliście poprzednich odsłon Marvel Cinematic Universe, to możecie iść na najnowszych Avengersów, ale to nie będzie takie samo przeżycie. Nie ma tu miejsca na przedstawianie kto jest kim, skąd się wziął i co umie. Tu zostajemy wrzuceni w akcję, bo "Wojna bez granic" to początek końca pewnej ery, to podsumowanie 10 lat budowania uniwersum, którego wcześniej w historii kinematografii nie było. I pewnie się to nie powtórzy, gdyż DCEU ma poważne problemy ze swoim przedsięwzięciem. Jednocześnie ten film ustawia zaprezentowany w nim świat w całkiem nowej konfiguracji. Trzy fazy MCU pozwoliły nam się zżyć z bohaterami - mamy swoje sympatie i antypatie, pewne rzeczy widzielibyśmy inaczej, a niektóre przyjmujemy bezkrytycznie. Lecz już sekwencja otwierająca film pokazuje, że tym razem twórcy mocno zmienili wizję. W ciągu pierwszych 10 minut giną dwie postacie (reżyserzy zapewniają, że jest to rzeczywiście koniec dla nich). Tu nie ma zmiłuj - komu była pisana śmierć, ten jej nie uniknie. Fabuła więc serwuje nam bardzo emocjonalną i emocjonującą przejażdżkę po wielu zakamarkach wszechświata - spora część akcji dzieje się poza ziemią i biorą w niej udział bohaterowie, którzy dotychczas raczej stąpali twardo po ziemi. Przez to też powstają nietypowe drużyny.
Pomimo, że ton filmu jest zdecydowanie poważny to nie brak jednak humoru. Część jego wynika z przeplatania się ścieżek np. dwóch "fontann testosteronu", czyli Thora i Star-Lorda lub egocentryków (Tony Stark i Steven Strange). Oczywiście swoją cegiełkę dorzucają Rocket Racoon, Groot czy Drax. Zwłaszcza ten ostatni ma jedną z najbardziej zapamiętanych kwestii. Nie można też zapomnieć o "gigantycznej" roli Petera Dinklage'a.
Na uznanie zasługuje przedstawienie Thanosa. To w jego postaci pokładano największe nadzieje, gdyż twórcy zgodnie twierdzili, że to on ma być największym złoczyńcą w tym świecie. Na szczęście się udało. Jest niepokonany, choć przeciwko niemu stają najświetniejsi bojownicy, którzy odrzucili swoje niesnaski i zjednoczyli się w jednym celu. Jednocześnie okazuje się, że ma uczucia, pomimo, że jego motywacje są nie do przyjęcia przez normalnych ludzi. On też coś traci, aby móc osiągnąć swój cel.
Twórcy postawili przed nami trudne zadanie - są dwie sceny, w których podjęte zostają bardzo złe decyzje. Jedną podejmuje Quill, drugą Gromowładny. Obie są trudne do zaakceptowania, ale obie są zgodne z nakreślonymi charakterami tych postaci.
Wyszedłem z kina bardzo ciekawy jak potoczą się dalsze losy bohaterów, bo zakończenie było naprawdę mocne. Trzeba jednak wytrzymać rok, a w międzyczasie cieszyć dwoma zapowiedzianymi filmami.



Tytuł: Avengers: Wojna bez granic / Avengers: Infinity War
Rok produkcji: 2018
Czas trwania: 160 min

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobne

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...